Przemówinie spotkało się z głośnymi protestami. Enge wyszła do przodu, wyrażając

PrzemĂłwinie spotkało się z głośnymi protestami. Enge wyszła do przodu, wyraĹźając myśli wszystkich siĂłstr. - To niemoĹźliwe. Stałabyś się naszą eistaą, a to odrzuciłyśmy. - posiadasz rację. Będę oczekującą-eistaą. Oczekującą, aĹź znajdziecie inny, bardziej wam odpowiadający sposĂłb kierowania miastem. Gdy tylko go wypracujecie, usunę się z funkcji, do ktĂłrej mnie nie ciągnie, ale ktĂłrą z oporami przyjmę, bo tylko w ten sposĂłb moĹźna zapewnić przetrwanie miasta. Składam wam nie propozycję, lecz ultimatum. Odrzucicie mą ofertę, a odrzucę was. Bez mojej wiedzy miasto umrze, bez mojej umiejętności przygotowywania Ĺźywności zaczniecie głodować, bez mojej opieki medycznej zginiecie od trucizn. Odpłynę w uruketo, zostawię was na pewną śmierć. Ale wy odrzucacie śmierć i przyjmujecie Ĺźycie. Przyjmijcie moje warunki, a będziecie Ĺźyły. MoĹźecie więc tylko przystać na mą szczodrą ofertę. Powiedziawszy to, Ambalasei odwrĂłciła się gwałtownie i sięgnęła po wodo-owoc, zaschło jej w gardle od mĂłwienia. Wstrząśnięte CĂłry milczały, jedynie Far< poprosiła o uwagę i weszła na wzgĂłrek. - Ambalasei powiedziała prawdę - mĂłwiła z wyraĹşną emocją, jej oczy były wielkie i wilgotne jak u fargi. - Ale za jej prawdą kryje się inna. Nikt nie wątpi, Ĺźe to siła myśli Ugunenapsy nas tu przywiodła. Do oczekujących nas prostych Sorogetso. Zostaną wyszkolone we wszystkich pracach dla miasta, zostawiając nam pora na poświęcanie się badaniu prawdy. - Sprzeciw! - powiedziała Ambalasei, wbiegając na wzniesienie, przerywając niegrzecznymi ruchami i słowami. - To niemoĹźliwe. Sorogetso, wszystkie, wrĂłcą do swych poprzednich zwyczajĂłw, nie wolno juĹź im będzie wchodzić do miasta. MoĹźecie jedynie przyjąć lub odrzucić mą wspaniałomyślną propozyję. Ĺťyć lub umrzeć. Far< stanęła przed starą uczoną, młodość przeciw wiekowi, spokĂłj przeciwko wściekłości. - Musimy więc cię odrzucić, sroga Ambalasei, przyjąć śmierć, jeśli tym skończy się nasze Ĺźycie. Gdy Sorogetso odejdą, pĂłjdziemy z nimi, będziemy Ĺźyły rĂłwnie prosto jak one. Mają menu, podzielą się nim z nami. MoĹźe ktĂłreś zginą, ale przetrwają myśli Ugunenapsy. - To niemoĹźliwe. Nie moĹźna zakłócać Ĺźycia Sorogetso. - Jak zdołasz nas powstrzymać, miła przyjaciółko? Zabijesz nas? - Tak - odparła Ambalasei po momencie różnice. - Mam hèsotsan. Zabiję kaĹźdą z was, ktĂłra ośmieli się wtrącić do dawnego trybu Ĺźycia Sorogetso. Dość juĹź sprawiałyście szkĂłd. - Siostro Far<, kierująca nami Ambalasei - Enge weszła między nie. - Bardzo proszę, nie mĂłwcie rzeczy, ktĂłrych będziecie Ĺźałować, nie obiecujcie rzeczy trudnych do dotrzymania. Posłuchajcie. Jest wyjście. Jeśli w naukach Ugunenapsy są prawdy, to mają one teĹź zastosowanie w Ĺźyciu. Wierzymy w powstrzymanie śmierci innych jak i naszej. RĂłbmy więc, jak powiedziała Ambalasei, pokornie przyjmujmy jej polecenia jako oczekującej-eistai, pĂłki nie znajdziemy bardziej trwałego rozwiązania tego, dzielącego nas, waĹźnego problemu. - MĂłw za siebie - odparła Far<, prostując ciało, jej kończyny przyjęły gest odrzucenia. MĂłw za te, ktĂłre będą cię słuchały. Nie moĹźesz jednak mĂłwić za nas wszystkie, nie moĹźesz mĂłwić za wierzące w Efeneleiaę, w Ducha Ĺťycia, w siłę napędzającą całe Ĺźycie, wszystkie myśli. W to, co odróşnia Ĺźycie od śmierci. Myśląc o Efeneleiai doznajemy ekstazy i potężnych uczuć. Nie moĹźemy z tego zrezygnować na rzecz prostych robĂłt i brudnych rąk. Nie zmusisz nas do tego. - Nie dostaniesz jedzenia - powiedziała Ambalasei praktycznie. 193 - Dość! - rozkazała Enge grzmiącym głosem i wszystkie zamilkły, bo nigdy nie słyszały, by mĂłwiła z taką mocą. - OmĂłwimy te sprawy - ale nie teraz. Będziemy wypełniać